Lily będąc mała straciła mamę, od tej pory wychowuje ją despotyczny ojciec. Jest też gosposia Rosaleen, w której dziewczynka może znaleźć większe oparcie. Pewnego razu, kiedy w życiu dziewczyny zbiega się wiele trudnych wiadomości, Lily postanawia uciec od ojca, co robi wraz z Rosaleen. Trafiają do domu trzech kobiet, które przygarniają je pod swój dach, czy zarówno Lily jak i Rosaleen znajdą tam akceptacje? Niedawno o książce "Sekretne życie pszczół" było bardzo głośno,
(...)pojawiło się mnóstwo opinii, do tego bardzo pozytywnych! Od początku wiedziałam, że muszę po tę książkę sięgnąć, nie bardzo wiedziałam czego się spodziewać, lecz zaufałam licznym pozytywnym opiniom i teraz kiedy wszystko ucichło, w końcu zapoznałam się ze znanym dziełem Sue Monk Kidd. W książce Sue Monk Kidd poznajemy historię dwóch osób, nastoletniej dziewczyny, trudno doświadczonej przez los, borykającej się z myślami o spowodowaniu śmierci mamy, życie nie ułatwia jej ojciec. Poznajemy również Rosaleen, dorosłą kobietę, która jest wsparciem dla Lily i odwrotnie. Pisarka poruszyła tematykę dyskryminacji, ale nie jest to książka wyłącznie o tym, opowiada też o trudnym życiu Lily, oraz o prawdziwej przyjaźni. Muszę przyznać, że historia nastoletniej dziewczynki, która z dnia na dzień wyrusza do nieznanego jej miejsca, tym samym decydując o odejściu od ojca bardzo mnie zainteresowała. Odwaga czternastoletniej dziewczyny wręcz mnie zadziwiła! Początkowo książka mnie nudziła i bałam się, że może tak zostać już do końca, jednak z czasem cała opowieść coraz bardziej mnie wciągała i intrygowała. Nie czytałam jeszcze innych książek tej autorki, więc nie mam porównania, jednak "Sekretne życie pszczół" naprawdę mi się spodobało. Autorka pisze w ciekawym języku, tworzy ciekawe opisy, które w żadnym wypadku nie nudzą, a wręcz przeciwnie - intrygują, wszystko to sprawia, że z książki płynie mądrość i ciepło. "Sekretne życie pszczół" to nie jest zwykła książka, aż bije od niej życiowa mądrość, podparta historią Lily poszukującej akceptacji i miłości, której nie znalazła ze strony ojca. Akcja powieści toczy się w latach 60 XX wieku, autorka ukazuje nam również jak traktowani byli wtedy czarnoskórzy. Nie spodziewałam się, że książka ta może mi się aż tak spodobać, tymczasem wciągnęła mnie i bardzo przypadła do gustu. "Sekretne życie pszczół" to książka, która może nie zapewni gwałtownych emocji, lecz mimo to akcja toczy się szybko, dzięki czemu książka bardzo wciąga. Tak jak wspomniałam jest to mądra historia, pełna ciepła, o poszukiwaniu własnego siebie. Bardzo polecam!
Czy wspominałam, ze Cię kocham" to książka pełna niespodziewanych wydarzeń. Obfituje ona w zaskakującą akcję, pełną emocji. Pokazuje nam, że miłość nie jedno ma imię i nie warto jej szukać na siłę. Może akurat tuż za rogiem czeka ten ktoś jedyny na całe życie? Więcej na----> [link]
„Przede wszystkim podoba mi się mój przyrodni brat i nie mogę znieść myśli, że ktoś mógłby się o tym dowiedzieć. Zostalibyśmy osądzeni, wykluczeni ze społeczeństwa i wygnani. Ale chodzi nie tylko o to, że Tyler jest moim przyrodnim bratem. Ma też wiele wad, których nie potrafię nienawidzić, chociaż wiem, że powinnam. Dlaczego fascynuje mnie ktoś, kogo nic nie obchodzi? Powinnam go nie cierpieć za to, że jest takim arogantem i egoistą.
(...)A nie potrafię. Mimo tych wszystkich niestosownych uwag, które wygłasza, mimo wypalonych skrętów, wypitego w ciągu godziny alkoholu i wszystkich tych rzeczy, które robi tylko po to, żeby nie odstawać od towarzystwa, w którym się obraca. Tu chodzi o coś więcej: pod maską twardziela ukrywa się ktoś naprawdę intrygujący. Jestem tak zafascynowana i zauroczona, że chyba się w nim zakochuję. Chciałabym, żeby było inaczej.” str 249 Powieść rozpoczyna się w momencie, kiedy ojciec Eden odbiera ją z lotniska w Kalifornii. Rodzice dziewczyny są po rozwodzie, ojciec przez trzy lata nie utrzymywał z córką żadnego kontaktu. Teraz chcąc się w jakiś sposób wynagrodzić zaprasza ją do siebie na wakacje. Nastolatka nie liczy na poprawę kontaktów z ojcem, jednak postanowiła dać mu szansę, a przy okazji spędzić miłe lato w słonecznej Kalifornii. Jednak nic nie jest takie proste jakby się wydawało, okazuje się, że ojciec Eden ma nową rodzinę, żonę i trzech przybranych synów. Najstarszy z braci Tyler, to siedemnastolatek, który lubi łamać wszelkie zasady. Utrzymuje kontakty z podejrzanym towarzystwem. Pije, pali, ćpa, często nie wraca na noc do domu, ma problemy z kontrolowaniem agresji. Jednak to wszystko to tylko maska, która pozwala chłopakowi żyć. Traumatyczne wydarzenia z przeszłości ukształtowały go na kogoś kim tak naprawdę nie jest. W głębi duszy to miły, ciepły i troskliwy chłopiec, który nieco się pogubił. „Jest bezbronny, a ja miałam rację. Mury, którymi się otoczył, są maską. To wszystko poza, rola, w którą próbuje się wcielić. Chamskie komentarze, uganianie się za Tiffani i uzależnienia – wszystko to jest nieprawdą. Jest inny, niż to pokazuje. Jest taki, jakim widziałam go dziś w kuchni, kiedy tulił się do Elli. Nie był żadnym twardzielem, tak samo, jak nie był nim wtedy, kiedy żartował z Jamiem. Czasami zrzuca maskę i pokazuje prawdziwą twarz.” str. 198 Z kolei Eden, to szesnastolatka, która nadal przeżywa rozstanie rodziców. Nie chce wybaczyć ojcu, że odszedł do innej kobiety, że założył nową rodzinę, a o niej- jedynej córce zapomniał. Dziewczyna często wypomina ojcu jego zachowanie, przez co wszelkie kłótnie, to ona wygrywa ponieważ ojciec czuje się w pewnym stopniu winny. Eden jest zaskoczona tym, jakie intensywne życie prowadzi młodzież z Santa Monica, ciągłe imprezy, alkohol jest u nich na porządku dziennym. W Kalifornii zaprzyjaźnia się z rówieśnikami, często ucieka na różne imprezy nie wspominając o tym ojcu, zaczyna pić alkohol, a na dokładkę zakochuje się w Tylerze swoim przyrodnim bracie. Co z tego wyniknie? „Ulegam presji rówieśników, przed którą w piątej klasie ostrzegała mnie nauczycielka (...)” str. 102 Od strony technicznej nie mam się czego przyczepić. Książka jest poprawnie napisana. Język jakim posługuje się autorka jest prosty i lekki. Bohaterowie są bardzo dobrze wykreowani, ponieważ czytając tę pozycję czujemy się jakbyśmy faktycznie byli między zbuntowanymi siedemnastolatkami, którzy myślą, że wszystko im wolno. Oprawa graficzna książki również mi się podoba. Lubię książki należące do gatunku new adult. Często jest w nich ukazany portret psychologiczny młodych ludzi, którzy dopiero wkraczają w etap dojrzewania. Nie twierdzę, że młodzież jest taka sama, bo tak nie jest, każdy z nas jest inny i każdy z nas inaczej obchodzi się ze światem. Jedni potulnie wykonują swoje obowiązki, inni buntują się. Prawda jest jednak taka, że tych drugich jest znacznie więcej niż pierwszych, wpływ rówieśników również ma tutaj znaczenie i w tym przypadku doskonale sprawdzają się słowa jeśli wejdziesz między wrony, musisz krakać jak i one. Autorka opisała wiele problemów, które towarzyszą młodzieży, między innymi brak akceptacji rówieśników, wyśmiewanie się z osób z nadwagą, problemy rodzinne, brak pewności siebie, strach przed upokorzeniem, jak również obawy przed tym, że inni będą Cię mieli za słabeusza oraz porusza temat znęcania się nad dziećmi i to w jaki sposób wpływa to na późniejsze etapy w rozwoju psychicznym. Miło mi napisać, że Estelle Maskame doskonale odnalazła się w roli pisarki. Jej lekkie pióro sprawia, że książkę czyta się przyjemnie z dużym zainteresowaniem. Książka jest lekka w odbiorze jednak niesie ze sobą dużo mądrych spostrzeżeń i wyzwala wiele emocji. „Czy wspominałam, że cię kocham?” rozpoczyna serię „Dimily”, osobiście nie mogę się doczekać kontynuacji. Polecam ją nie tylko nastolatkom, którzy wkraczają w okres młodzieńczego buntu, ale wszystkim tym, którzy są zainteresowani dobą lekturą. Polecam.
Miłość, która nie powinna się zdarzyć. Nigdy. Powieści z typu new adult, opowiadające o trudnej, często zakazanej miłości są w dzisiejszej literaturze na porządku dziennym. Podobno są to powieści, które pisze się najłatwiej i które czyta się z największym zaciekawieniem. Co takiego więc musi wyróżniać książkę, by zyskała rzesze fanów? By była inna od reszty? To trudne dla pisarza stworzyć coś innego opierając się na stereotypach.
(...)Każdy wrzuca takie powieści do jednego wora, więc co zrobić by się wyróżnić? Odpowiedź jest prosta… uzależnić. Trzeba uzależnić czytelnika tysiącami słów, które tworzą całość, które zatuszowane na kartkach papieru pozwalają otworzyć oczy na coś innego, coś nowego. Tak właśnie zrobiła Estelle Maskame. Uzależniła swoją debiutancką powieścią wszystkich czytelników, którzy pokusili się na jej powieść. To najlepsze z odkrytych nałogów – książkowe uzależnienie. „Udaje, jest jak aktor, który wciela się w rolę. Muszę wiedzieć, co dzieje się za kulisami, kiedy przedstawienie dobiega końca i kurtyna opada. Kim wówczas się staje?” Eden najbliższe wakacje spędza u ojca, którego nie widziała trzy lata. Od rozwodu rodziców nie miała z nim żadnego kontaktu, jednak mimo to zaprasza ją do swojego nowego domu, do swojej nowej rodziny. W słonecznej Kalifornii Eden musi zmierzyć się nie tylko z ojcem, na którym zawiodła się, lecz także z macochą i przyrodnimi braćmi. Początek wakacji jest znośny – Eden poznaje nowych przyjaciół, którzy wciągają ją w wir imprez i letnich wycieczek. Wśród nich jest Tyler – najstarszy z przyrodnich braci. Eden stara się do niego dotrzeć, przedrzeć się przez mur jaki wokół siebie zbudował, by poznać prawdę, by wyrwać go z nałogu. Jednak gdy przebija się przez mur, jednocześnie się w nim zakochuje, a przecież ta miłość nie mogła się zdarzyć. Eden i Tyler nie mogą być razem i o tym wiedzą, lecz czy zdołają powstrzymać to uczucie? „Czy wspominałam, że Cię kocham?” to książka, która jest czymś więcej niż tylko zwykłą opowiastką o dwójce młodych ludzi, którzy zakochują się w sobie, mimo że nie mogą. Typowy schemat na powieści new adult – ona z problemami, on z tajemnicą, nie powinni się do siebie zbliżać, a jednak jakaś niewidzialna nić ich do siebie przyciąga. Znajome, prawda? Jednak w powieści Estelle Maskame jest coś innego, coś nowego, coś odmiennego, coś co uzależnia czytelnika. Bo taka jest właśnie ta książka – uzależniająca, i powystawia w głowie ogromny mętlik. Mimo znajomego schematu autorce udało się włożyć do powieści nutkę innowacyjności i prawdziwe serce. Książkę się nie tyle czyta, co pochłania. Przewracając strony tracimy poczucie czasu, a świat dokoła przestaje istnieć. Liczy się tylko Eden i Tyler. W głowie mamy ich miłość, ich problemy i ich tajemnice. Z każda kartką poznajemy więcej, poznajemy bardziej każdego z bohaterów. A i ci pierwszoplanowi, i ci drugoplanowi są bardzo dobrze wykreowani i ubarwieni do granic możliwości. Z ogromnym zaciekawieniem śledzimy losy każdego z nich. „Szydzimy z siebie, odkąd tu przyjechałam, i kłócimy się, żeby poznać nawzajem swoje słabości. Moją jest brak pewności siebie. Słabością Tylera jest prawda.” Głównym powodem, dla którego ta książka skradła moje serce, są problemy w niej opisywane. Pomiędzy wierszami odczytujemy, że Eden zmaga się z brakiem akceptacji wśród rówieśników, wyśmiewaniem z powodu nadwagi, co sprawia że traci pewność siebie. Jest zdeterminowana, by poprawić swoją sylwetkę, jednak słowa najbliższych przyjaciółek wciąż ją ranią i sprawiają, że czuje się gorsza. Tyler – chłopak, który tylko z pozoru jest twardzielem. Skrywa tajemnicę i nikomu nie pozwala wedrzeć się za mur, który wybudował wokół siebie. By uciec od problemów, by nie myśleć ucieka w narkotyki. Problemy, które tak często zdarzają się wśród dzisiejszej młodzieży i które tak często nie są zauważane. Patrzymy na ludzi powierzchownie, nie widząc ich problemów albo starając się ich nie zauważyć. A o tym trzeba rozmawiać, o tym trzeba pisać, by każdy zrozumiał, że życie nie jest kolorowe, i może wśród naszych najbliższych zdarzają się podobne problemy. „Czy wspominałam, że Cię kocham” rozpoczyna trylogię Dimily. Już teraz moja ciekawość została wystawiona na ciężką próbę. Książka tak mnie zaintrygowała, tak pochłonęła, że z przyjemnością sięgnę po kolejną część. Zakończenie, jak to zakończenie jest tak ciekawe, że pozostawia czytelnika z kompletną pustką w głowie. Chciałby się rzec, że czujemy się jak Titanic w momencie zderzenia z górą lodową. Całkiem nieprzewidywalnie, całkiem szokująco. Napis na okładce „Pierwszy tom fenomenalnej serii Dimily” jest w zupełności zgodny z prawdą. Jest to fenomenalna powieść. Pozostaje nam tylko czekać na kolejną część i na kolejne morze emocji, które ze sobą przyniesie.
RECENZJA DOSTĘPNA RÓWNIEŻ NA BLOGU: [link] Po trzyletniej rozłące, kiedy to ojciec Eden postanowił porzucić swoją dotychczasową rodzinę i zacząć wszystko od nowa, dziewczyna odstaje od niego telefon. Ojciec zaprasza ją, aby spędziła dwa miesiące wakacji w jego nowym domu w Kalifornii, wraz z nim i jego nową rodziną - żoną Ellą oraz przyrodnimi synami Chasem, Jamiem oraz Tylerem. Mimo początkowych oporów i ostrzegań ze strony matki przed "ojcem dupkiem" Eden postanawia dać mu jeszcze jedną szansę.
(...)Gdy jednak tylko spotyka go na lotnisku wie, że nie była to zbyt mądra decyzja. W domu w Santa Monica Eden dowiaduje się, że jej nowi przyrodni bracia to wcale nie małe dzieci, których się spodziewała. Jej uwagę od razu przykuwa pozujący na twardziela i buntownika Tyler. Od początku bardzo intryguje ją jego zachowanie oraz gra emocji. Wszystko to coraz bardziej ją do niego przyciąga, chociaż ten od samego początku traktuje Eden jak popychadło. Z czasem jednak zaczyna rozkwitać pomiędzy nimi zakazane uczucie. W przypadku książki Czy wspominałam, że Cię kocham? muszę przyznać, że od samego początku niesamowicie intrygowała mnie jej okładka i w sumie to głównie dzięki niej zwróciłam uwagę na tą powieść. Byłam również bardzo ciekawa twórczości Estelle Maskame, o której wcześniej w ogóle nie słyszałam, a interesujący opis książki utwierdził mnie już tylko w przekonaniu, że koniecznie muszę zapoznać się z Czy wspominałam, że Cię kocham?. "Wybaczenie to nie jest coś, czego należy oczekiwać. Na to trzeba sobie zapracować." Na kartach powieści poznajemy niejaką Eden Munro, która pełni tu rolę zarówno głównego bohatera ale również i narratora. Postać tą polubiłam już od pierwszych rozdziałów i wiedziałam, że z całą pewnością się zaprzyjaźnimy. W wielu bowiem sytuacjach myślałyśmy bardzo podobnie, sama tak jak Eden, jestem też niezwykle ciekawska i w wielu przypadkach postąpiłabym dokładnie jak ona. W książce poznajemy również wiele innych ciekawych postaci, a dzięki temu, że główna bohaterka sama dopiero się z nimi zaznajamia, możemy postawić się na jej miejscu. Nie ulega dyskusji fakt, iż tak jak Eden, mnie również od samego początku bardzo zaczął intrygować Tyler - najstarszy z przyrodnich braci dziewczyny. To postać niezwykle tajemnicza, którą ciężko od razu poznać, gdyż wiele ukrywa. Chowa na prawdę sporo asów w rękawie, które mogą czytelnika bardzo zaskoczyć. Sama historia, jaka została przedstawiona w Czy wspominałam, że Cię kocham? niezwykle przypadła mi do gustu, gdyż jak dotąd nie czytałam powieści, gdzie miłość rozkwitałaby między przyrodnim rodzeństwem. Motyw ten bardzo przypadł mi do gustu i czytają nie mogłam doczekać się, aby poznać dalsze losy bohaterów i zobaczyć jak autorka sobie z tym wszystkim poradziła. Fabuła jest niezwykle wciągająca i szczerze mówiąc bardzo trudno jest się od niej oderwać. Rzadko zdarza się, aby jakaś powieść zaciekawiła mnie już kilkoma swoimi pierwszymi zdaniami - tej książce jak najbardziej się to udało. Estelle Maskame bardzo dobrze poradziła sobie w wykreowaniem wszystkich poszczególnych bohaterów, oraz z obmyśleniem samej historii. W dzisiejszych czasach trudno o oryginalność, w szczególności jeśli chodzi o powieści, jednakże jej zdecydowanie udało się stworzyć coś nowego. Jeśli chodzi o styl pisarski, jakim posługuje się Estelle Maskame, niezmiernie mi się on podobał. Nie był zbyt przytłaczający i trudny, tylko lekki swobodny i przyjemny, a mimo to nie taki całkiem zwyczajny. Czytając powieść z perspektywy Eden nie czułam się, jakbym poznawała pamiętnik jakiejś głupiutkiej nastolatki, tylko historię dojrzałej młodej kobiety, która ma swoje problemy i zmartwienia i stara się je rozwiązać. Dla mnie znaczy to bardzo wiele i cieszę się, że autorce udało się to osiągnąć. Bardzo się cieszę, że w końcu udało mi się zapoznać z tą niesamowitą powieścią, jaką jest Czy wspominałam, że Cię kocham?. Posiada ona wiele na prawdę mocnych zalet, które z pewnością nie jednego z czytelników zachęcą do zapoznania się z fabułą. Mnie niezwykle podobało się zakończenie, którego szczerze mówiąc trochę się nie spodziewałam. Dzięki niemu nie mogę doczekać się, gdy wydawnictwo Ferria Young wyda kolejną cześć serii Dimily, po którą z całą pewnością sięgnę. Tak więc słowem podsumowania, jak najbardziej zachęcam was do zapoznania się z historią Eden, gdzie podczas jednych wakacji zmieniło się całe jej życie. Jestem przekonana, że wielu z wam historia spodoba się tak samo jak mi. Zdecydowanie polecam!
Pozycja została dodana do koszyka.
Jeśli nie wiesz, do czego służy koszyk, kliknij tutaj, aby poznać szczegóły.
Nie pokazuj tego więcej
SOWA OPAC :: wersja 6.4.1 (2024-11-08)
Oprogramowanie dostarczone przez SOKRATES-software.
Wszelkie uwagi dotyczące oprogramowania prosimy zgłaszać w bibliotece.
Niedawno o książce "Sekretne życie pszczół" było bardzo głośno, (...) pojawiło się mnóstwo opinii, do tego bardzo pozytywnych! Od początku wiedziałam, że muszę po tę książkę sięgnąć, nie bardzo wiedziałam czego się spodziewać, lecz zaufałam licznym pozytywnym opiniom i teraz kiedy wszystko ucichło, w końcu zapoznałam się ze znanym dziełem Sue Monk Kidd.
W książce Sue Monk Kidd poznajemy historię dwóch osób, nastoletniej dziewczyny, trudno doświadczonej przez los, borykającej się z myślami o spowodowaniu śmierci mamy, życie nie ułatwia jej ojciec. Poznajemy również Rosaleen, dorosłą kobietę, która jest wsparciem dla Lily i odwrotnie.
Pisarka poruszyła tematykę dyskryminacji, ale nie jest to książka wyłącznie o tym, opowiada też o trudnym życiu Lily, oraz o prawdziwej przyjaźni. Muszę przyznać, że historia nastoletniej dziewczynki, która z dnia na dzień wyrusza do nieznanego jej miejsca, tym samym decydując o odejściu od ojca bardzo mnie zainteresowała. Odwaga czternastoletniej dziewczyny wręcz mnie zadziwiła!
Początkowo książka mnie nudziła i bałam się, że może tak zostać już do końca, jednak z czasem cała opowieść coraz bardziej mnie wciągała i intrygowała. Nie czytałam jeszcze innych książek tej autorki, więc nie mam porównania, jednak "Sekretne życie pszczół" naprawdę mi się spodobało. Autorka pisze w ciekawym języku, tworzy ciekawe opisy, które w żadnym wypadku nie nudzą, a wręcz przeciwnie - intrygują, wszystko to sprawia, że z książki płynie mądrość i ciepło.
"Sekretne życie pszczół" to nie jest zwykła książka, aż bije od niej życiowa mądrość, podparta historią Lily poszukującej akceptacji i miłości, której nie znalazła ze strony ojca. Akcja powieści toczy się w latach 60 XX wieku, autorka ukazuje nam również jak traktowani byli wtedy czarnoskórzy.
Nie spodziewałam się, że książka ta może mi się aż tak spodobać, tymczasem wciągnęła mnie i bardzo przypadła do gustu. "Sekretne życie pszczół" to książka, która może nie zapewni gwałtownych emocji, lecz mimo to akcja toczy się szybko, dzięki czemu książka bardzo wciąga. Tak jak wspomniałam jest to mądra historia, pełna ciepła, o poszukiwaniu własnego siebie.
Bardzo polecam!
Więcej na----> [link]
Najstarszy z braci Tyler, to siedemnastolatek, który lubi łamać wszelkie zasady. Utrzymuje kontakty z podejrzanym towarzystwem. Pije, pali, ćpa, często nie wraca na noc do domu, ma problemy z kontrolowaniem agresji. Jednak to wszystko to tylko maska, która pozwala chłopakowi żyć. Traumatyczne wydarzenia z przeszłości ukształtowały go na kogoś kim tak naprawdę nie jest. W głębi duszy to miły, ciepły i troskliwy chłopiec, który nieco się pogubił.
„Jest bezbronny, a ja miałam rację. Mury, którymi się otoczył, są maską. To wszystko poza, rola, w którą próbuje się wcielić. Chamskie komentarze, uganianie się za Tiffani i uzależnienia – wszystko to jest nieprawdą. Jest inny, niż to pokazuje. Jest taki, jakim widziałam go dziś w kuchni, kiedy tulił się do Elli. Nie był żadnym twardzielem, tak samo, jak nie był nim wtedy, kiedy żartował z Jamiem. Czasami zrzuca maskę i pokazuje prawdziwą twarz.” str. 198 Z kolei Eden, to szesnastolatka, która nadal przeżywa rozstanie rodziców. Nie chce wybaczyć ojcu, że odszedł do innej kobiety, że założył nową rodzinę, a o niej- jedynej córce zapomniał. Dziewczyna często wypomina ojcu jego zachowanie, przez co wszelkie kłótnie, to ona wygrywa ponieważ ojciec czuje się w pewnym stopniu winny. Eden jest zaskoczona tym, jakie intensywne życie prowadzi młodzież z Santa Monica, ciągłe imprezy, alkohol jest u nich na porządku dziennym. W Kalifornii zaprzyjaźnia się z rówieśnikami, często ucieka na różne imprezy nie wspominając o tym ojcu, zaczyna pić alkohol, a na dokładkę zakochuje się w Tylerze swoim przyrodnim bracie. Co z tego wyniknie?
„Ulegam presji rówieśników, przed którą w piątej klasie ostrzegała mnie nauczycielka (...)” str. 102 Od strony technicznej nie mam się czego przyczepić. Książka jest poprawnie napisana. Język jakim posługuje się autorka jest prosty i lekki. Bohaterowie są bardzo dobrze wykreowani, ponieważ czytając tę pozycję czujemy się jakbyśmy faktycznie byli między zbuntowanymi siedemnastolatkami, którzy myślą, że wszystko im wolno. Oprawa graficzna książki również mi się podoba.
Lubię książki należące do gatunku new adult. Często jest w nich ukazany portret psychologiczny młodych ludzi, którzy dopiero wkraczają w etap dojrzewania. Nie twierdzę, że młodzież jest taka sama, bo tak nie jest, każdy z nas jest inny i każdy z nas inaczej obchodzi się ze światem. Jedni potulnie wykonują swoje obowiązki, inni buntują się. Prawda jest jednak taka, że tych drugich jest znacznie więcej niż pierwszych, wpływ rówieśników również ma tutaj znaczenie i w tym przypadku doskonale sprawdzają się słowa jeśli wejdziesz między wrony, musisz krakać jak i one.
Autorka opisała wiele problemów, które towarzyszą młodzieży, między innymi brak akceptacji rówieśników, wyśmiewanie się z osób z nadwagą, problemy rodzinne, brak pewności siebie, strach przed upokorzeniem, jak również obawy przed tym, że inni będą Cię mieli za słabeusza oraz porusza temat znęcania się nad dziećmi i to w jaki sposób wpływa to na późniejsze etapy w rozwoju psychicznym.
Miło mi napisać, że Estelle Maskame doskonale odnalazła się w roli pisarki. Jej lekkie pióro sprawia, że książkę czyta się przyjemnie z dużym zainteresowaniem. Książka jest lekka w odbiorze jednak niesie ze sobą dużo mądrych spostrzeżeń i wyzwala wiele emocji. „Czy wspominałam, że cię kocham?” rozpoczyna serię „Dimily”, osobiście nie mogę się doczekać kontynuacji. Polecam ją nie tylko nastolatkom, którzy wkraczają w okres młodzieńczego buntu, ale wszystkim tym, którzy są zainteresowani dobą lekturą. Polecam.
Powieści z typu new adult, opowiadające o trudnej, często zakazanej miłości są w dzisiejszej literaturze na porządku dziennym. Podobno są to powieści, które pisze się najłatwiej i które czyta się z największym zaciekawieniem. Co takiego więc musi wyróżniać książkę, by zyskała rzesze fanów? By była inna od reszty? To trudne dla pisarza stworzyć coś innego opierając się na stereotypach. (...) Każdy wrzuca takie powieści do jednego wora, więc co zrobić by się wyróżnić? Odpowiedź jest prosta… uzależnić. Trzeba uzależnić czytelnika tysiącami słów, które tworzą całość, które zatuszowane na kartkach papieru pozwalają otworzyć oczy na coś innego, coś nowego. Tak właśnie zrobiła Estelle Maskame. Uzależniła swoją debiutancką powieścią wszystkich czytelników, którzy pokusili się na jej powieść. To najlepsze z odkrytych nałogów – książkowe uzależnienie.
„Udaje, jest jak aktor, który wciela się w rolę. Muszę wiedzieć, co dzieje się za kulisami, kiedy przedstawienie dobiega końca i kurtyna opada. Kim wówczas się staje?” Eden najbliższe wakacje spędza u ojca, którego nie widziała trzy lata. Od rozwodu rodziców nie miała z nim żadnego kontaktu, jednak mimo to zaprasza ją do swojego nowego domu, do swojej nowej rodziny. W słonecznej Kalifornii Eden musi zmierzyć się nie tylko z ojcem, na którym zawiodła się, lecz także z macochą i przyrodnimi braćmi. Początek wakacji jest znośny – Eden poznaje nowych przyjaciół, którzy wciągają ją w wir imprez i letnich wycieczek. Wśród nich jest Tyler – najstarszy z przyrodnich braci. Eden stara się do niego dotrzeć, przedrzeć się przez mur jaki wokół siebie zbudował, by poznać prawdę, by wyrwać go z nałogu. Jednak gdy przebija się przez mur, jednocześnie się w nim zakochuje, a przecież ta miłość nie mogła się zdarzyć. Eden i Tyler nie mogą być razem i o tym wiedzą, lecz czy zdołają powstrzymać to uczucie?
„Czy wspominałam, że Cię kocham?” to książka, która jest czymś więcej niż tylko zwykłą opowiastką o dwójce młodych ludzi, którzy zakochują się w sobie, mimo że nie mogą. Typowy schemat na powieści new adult – ona z problemami, on z tajemnicą, nie powinni się do siebie zbliżać, a jednak jakaś niewidzialna nić ich do siebie przyciąga. Znajome, prawda? Jednak w powieści Estelle Maskame jest coś innego, coś nowego, coś odmiennego, coś co uzależnia czytelnika. Bo taka jest właśnie ta książka – uzależniająca, i powystawia w głowie ogromny mętlik. Mimo znajomego schematu autorce udało się włożyć do powieści nutkę innowacyjności i prawdziwe serce.
Książkę się nie tyle czyta, co pochłania. Przewracając strony tracimy poczucie czasu, a świat dokoła przestaje istnieć. Liczy się tylko Eden i Tyler. W głowie mamy ich miłość, ich problemy i ich tajemnice. Z każda kartką poznajemy więcej, poznajemy bardziej każdego z bohaterów. A i ci pierwszoplanowi, i ci drugoplanowi są bardzo dobrze wykreowani i ubarwieni do granic możliwości. Z ogromnym zaciekawieniem śledzimy losy każdego z nich.
„Szydzimy z siebie, odkąd tu przyjechałam, i kłócimy się, żeby poznać nawzajem swoje słabości. Moją jest brak pewności siebie. Słabością Tylera jest prawda.” Głównym powodem, dla którego ta książka skradła moje serce, są problemy w niej opisywane. Pomiędzy wierszami odczytujemy, że Eden zmaga się z brakiem akceptacji wśród rówieśników, wyśmiewaniem z powodu nadwagi, co sprawia że traci pewność siebie. Jest zdeterminowana, by poprawić swoją sylwetkę, jednak słowa najbliższych przyjaciółek wciąż ją ranią i sprawiają, że czuje się gorsza. Tyler – chłopak, który tylko z pozoru jest twardzielem. Skrywa tajemnicę i nikomu nie pozwala wedrzeć się za mur, który wybudował wokół siebie. By uciec od problemów, by nie myśleć ucieka w narkotyki. Problemy, które tak często zdarzają się wśród dzisiejszej młodzieży i które tak często nie są zauważane. Patrzymy na ludzi powierzchownie, nie widząc ich problemów albo starając się ich nie zauważyć. A o tym trzeba rozmawiać, o tym trzeba pisać, by każdy zrozumiał, że życie nie jest kolorowe, i może wśród naszych najbliższych zdarzają się podobne problemy.
„Czy wspominałam, że Cię kocham” rozpoczyna trylogię Dimily. Już teraz moja ciekawość została wystawiona na ciężką próbę. Książka tak mnie zaintrygowała, tak pochłonęła, że z przyjemnością sięgnę po kolejną część. Zakończenie, jak to zakończenie jest tak ciekawe, że pozostawia czytelnika z kompletną pustką w głowie. Chciałby się rzec, że czujemy się jak Titanic w momencie zderzenia z górą lodową. Całkiem nieprzewidywalnie, całkiem szokująco. Napis na okładce „Pierwszy tom fenomenalnej serii Dimily” jest w zupełności zgodny z prawdą. Jest to fenomenalna powieść. Pozostaje nam tylko czekać na kolejną część i na kolejne morze emocji, które ze sobą przyniesie.
W przypadku książki Czy wspominałam, że Cię kocham? muszę przyznać, że od samego początku niesamowicie intrygowała mnie jej okładka i w sumie to głównie dzięki niej zwróciłam uwagę na tą powieść. Byłam również bardzo ciekawa twórczości Estelle Maskame, o której wcześniej w ogóle nie słyszałam, a interesujący opis książki utwierdził mnie już tylko w przekonaniu, że koniecznie muszę zapoznać się z Czy wspominałam, że Cię kocham?.
"Wybaczenie to nie jest coś, czego należy oczekiwać. Na to trzeba sobie zapracować." Na kartach powieści poznajemy niejaką Eden Munro, która pełni tu rolę zarówno głównego bohatera ale również i narratora. Postać tą polubiłam już od pierwszych rozdziałów i wiedziałam, że z całą pewnością się zaprzyjaźnimy. W wielu bowiem sytuacjach myślałyśmy bardzo podobnie, sama tak jak Eden, jestem też niezwykle ciekawska i w wielu przypadkach postąpiłabym dokładnie jak ona. W książce poznajemy również wiele innych ciekawych postaci, a dzięki temu, że główna bohaterka sama dopiero się z nimi zaznajamia, możemy postawić się na jej miejscu. Nie ulega dyskusji fakt, iż tak jak Eden, mnie również od samego początku bardzo zaczął intrygować Tyler - najstarszy z przyrodnich braci dziewczyny. To postać niezwykle tajemnicza, którą ciężko od razu poznać, gdyż wiele ukrywa. Chowa na prawdę sporo asów w rękawie, które mogą czytelnika bardzo zaskoczyć.
Sama historia, jaka została przedstawiona w Czy wspominałam, że Cię kocham? niezwykle przypadła mi do gustu, gdyż jak dotąd nie czytałam powieści, gdzie miłość rozkwitałaby między przyrodnim rodzeństwem. Motyw ten bardzo przypadł mi do gustu i czytają nie mogłam doczekać się, aby poznać dalsze losy bohaterów i zobaczyć jak autorka sobie z tym wszystkim poradziła. Fabuła jest niezwykle wciągająca i szczerze mówiąc bardzo trudno jest się od niej oderwać. Rzadko zdarza się, aby jakaś powieść zaciekawiła mnie już kilkoma swoimi pierwszymi zdaniami - tej książce jak najbardziej się to udało. Estelle Maskame bardzo dobrze poradziła sobie w wykreowaniem wszystkich poszczególnych bohaterów, oraz z obmyśleniem samej historii. W dzisiejszych czasach trudno o oryginalność, w szczególności jeśli chodzi o powieści, jednakże jej zdecydowanie udało się stworzyć coś nowego. Jeśli chodzi o styl pisarski, jakim posługuje się Estelle Maskame, niezmiernie mi się on podobał. Nie był zbyt przytłaczający i trudny, tylko lekki swobodny i przyjemny, a mimo to nie taki całkiem zwyczajny. Czytając powieść z perspektywy Eden nie czułam się, jakbym poznawała pamiętnik jakiejś głupiutkiej nastolatki, tylko historię dojrzałej młodej kobiety, która ma swoje problemy i zmartwienia i stara się je rozwiązać. Dla mnie znaczy to bardzo wiele i cieszę się, że autorce udało się to osiągnąć.
Bardzo się cieszę, że w końcu udało mi się zapoznać z tą niesamowitą powieścią, jaką jest Czy wspominałam, że Cię kocham?. Posiada ona wiele na prawdę mocnych zalet, które z pewnością nie jednego z czytelników zachęcą do zapoznania się z fabułą. Mnie niezwykle podobało się zakończenie, którego szczerze mówiąc trochę się nie spodziewałam. Dzięki niemu nie mogę doczekać się, gdy wydawnictwo Ferria Young wyda kolejną cześć serii Dimily, po którą z całą pewnością sięgnę. Tak więc słowem podsumowania, jak najbardziej zachęcam was do zapoznania się z historią Eden, gdzie podczas jednych wakacji zmieniło się całe jej życie. Jestem przekonana, że wielu z wam historia spodoba się tak samo jak mi. Zdecydowanie polecam!